Na faktach

Snajper

Strzał w cień [Polski patrol w Kosowie]

Czasem pomyłki stają się anegdotami. Kiedyś zimową nocą szli obserwować albańską wioskę. Wszyscy mieli założone noktowizory. Dowódca najdłużej. - Ukraińcy z pobliskiego posterunku wystrzelili racę świetlną. Odwróciłem się, na ścianie lasu zobaczyłem sylwetkę. Podniosłem broń. "Przeciwnik" też - śmieje się por. Król. - Padliśmy na ziemię, nie wiedząc, w kogo mierzy dowódca. A on mierzył do własnego cienia - dodają żołnierze.
Ze względu na specyfikę służby zwiadowcy często natykają się na dzikie zwierzęta. A w górach Kosowa są niedźwiedzie, wilki, zdziczałe psy, węże, zdarzają się małe skorpiony. - W nocy trafiliśmy na watahę wilków. Dowódca kazał natychmiast odbezpieczyć broń, bo różnie mogło być - mówi st. szer. Jaromir Mazurek. Żołnierze sprawnie opuścili rejon opanowany przez nietypowego przeciwnika. Bo dobry zwiadowca wie, kiedy atakować, a kiedy wycofać się na wcześniej ustalone pozycje.